Zimowe wspomnienie "wiosennej" wyprawy.
?Przyjemny był dzionek. Ciepły. Bezwietrzny. (..) w uszach dzwoniły mi głosy zięby dobiegające z przydrożnych krzewów? No dobra może przesadziłam, ale chociaż śniegu nie było po kolana w każdym razie nie na początku, a później to już inna historia ;/
W tak sprzyjających okolicznościach przyrody wyruszyliśmy w czwartek rano z Międzyrzecza - kierunek na wschód. Po drodze trzeba skompletować załogę i dopiero z Aleksandrowa Łódzkiego wyjeżdżamy w pełnym składzie, czyli 4 pancernych i pies oraz jakaś wiedźma.
Wszyscy zwarci i gotowi na kolejna przygodę w tak piękny wiosenny dzień. Im dalej jedziemy tym bardziej kalendarzowa wiosna zmienia się w jak najbardziej rzeczywistą zimę. Drzewa ubrane w biały puch, ulice i chodniki odśnieżone i osypane piaskiem lub solą, gdzieniegdzie stoją białe króliki Wielkanocne. Chyba dzięki nim, a nie bałwanom można poznać jaki miesiąc mamy. A miało być tak pięknie... No cóż, pogoda Nas nie rozpieszcza, ale jak my nie damy rady to kto ;? :) Najpierw w planach mamy obiekt dowodzenia PRL - Kampinos obok Łomianek. Zgadnijcie co widać pierwsze po dotarciu na miejsce;? Śnieg!
I to wcale nie mało. Las jest dosłownie w nim zakopany. Tak aby umilić sobie drogę Chłopaki znaleźli sobie zabawę... No i się zaczęło biedna mała wiedźma poszła na pierwszy cel! Dobrze, że tyle śniegu dookoła to chociaż na stosie mnie nie spalą :D Tak samo jak las obiekt również był zabunkrowany w śniegu.
W 1962 r. resort leśnictwa przekazał wojsku jeden hektar lasu na potrzeby obronne i dodatkowo wokoło 10 hektarów - celem zachowania tajemnicy. Budynki było z daleka widać, ale obecne warunki pogodowe zakamuflowały praktycznie podziemną halę.
W środku opuszczonych pomieszczeń wieje pustka i nic z ich dawnej świetności nie ocalało. Miejsce nadal jest odwiedzane co sugerują różne graffiti na ścianach. Wszystko jest połączone mała plątaniną korytarzy podziemnych.
Następnym naszym punktem na dziś jest kolejny obiekt dowodzenia PRL ale prawdopodobnie łączności w okolicach Rynii nad Zalewem Zegrzyńskim. Miejsce to zostaje ze względu na późna porę naszą baza noclegową. Początkowo było w planach nocleg na zewnątrz na śniegu. Pomimo ciężkich warunków pogodowych, każdy z Nas był przygotowany na taką opcje. Ale jakoś tak po dotarciu na miejsce nikt się za bardzo nie upierał przy tym pomyśle :) Znaleźliśmy sobie ciepły kąt, kolacja, ognisko nic więcej do szczęścia na dziś nie potrzeba :) Kolejnego dnia zaczęliśmy zwiedzania od praktycznie takiego samego obiektu ale położonego kawałek dalej - okolice Białobrzegów.
Wszytko podobnie do tego w którym nocowaliśmy, ale i tak trzeba było zaglądnąć do każdego pomieszczenia :) Żeby nie było, wciąż dookoła pełno śniegu, który za Chiny nie chce stopnieć! Dalej wesoły balangowozem zajeżdżamy na Carski fort Beniaminów. Nie trudno go zlokalizować - stoi zaraz obok drogi. Fort został zbudowany przez Rosjan w okresie poprzedzającym I wojnę światową. Oooj gdyby nie ten ten śnieg wyglądał by jeszcze bardziej okazale, ale niestety w tej białej krainie gubi się gdzieś jego wielkość i majestat. Beniaminów oraz pięć innych planowanych fortów, mały zamknąć od wschodu trójkąt Warszawskiego Rejonu Fortecznego. Do dnia dzisiejszego jest niestety jedyny który przetrwał.
Następnym gwoździem programu jest Czarna Struga, były 10 Dywizjon Techniczny który od marca jest planowo w rozbiórce. Namiary na obiekt prowadzą Nas jak zwykle w sam środek lasu, więc długo się nie zastanawiając desant z wozu i z buta ruszamy w drogę. Cudowny spacerek przez zaśnieżony las wiosną to jest o czym każdy z nas marzył! Droga gdzie ta droga ;? A może to jednak było w lewo? No to idziemy... cały czas w cudownym śniegu po kolana... po jakimś czasie nawet Koda miał dość skakania gdzieś obok i torowaniu sobie samemu drogi i grzecznie szedł wydeptaną przez Nas ścieżka... nie poddaliśmy się i brnęliśmy coraz dalej coraz głębiej... ile szlaków przetarliśmy licho wie, ale trochę czasu zleciało nam na tym spacerze ? WIELKIE brawo dla Jarka naszego szlakowego!!!.
Postanowiliśmy cofnąć się do auta (o boże jaki hektar!) i spróbować uderzać z innej strony. Nie ma co, ale pod koniec to już każdy pod nosem mruczał jaką k.. olorową wiosnę mamy w tym roku :) No dobra pakujemy się do wozu i atakujemy z innej strony! Okazało się, że trzeba było tak od razu. Podjechaliśmy praktycznie pod samą bramę wjazdowa obiektu. Niestety nie było to miejsce opuszczone, siedział tam miły Pan który na początku nie zgodził się na nasze wejście. Po krótkich negocjacjach jednak udało się, weszliśmy :) Dzięki obecnej aurze jeszcze na szczęście niczego nie zaczęli rozbierać i burzyć. Dawniej zaplecze logistyczne dywizjonów ogniowych wojsk rakietowych Obrony Powietrznej dziś opuszczone budynki pokryte grubą warstwą śniegu czekają na swój koniec...
Pośrodku tego białego królestwa stał samotnie ?emerytowany? skot. Podejrzewam, że byliśmy raczej ostatnimi turystami którym było dane to zobaczyć...
Na koniec dnia najlepsze punkt programu! Skansen Dąbrowiecka Góra, bójcie się nadciągamy ]:-> Czekamy na gospodarzy i wspólnie jedziemy na miejsce. Po próbach dojechania tam z różnych stron zostajemy pokonani. Zostawiamy auta i brniemy już po ciemku przez las prosto do obiektu :) W tym klimacie pośrodku białej pustyni obiekt budzi grozę, dodatkowo otoczony kordonem ?drewnianych żołnierzy? bronią go przed obcymi. Za to w środku jest to bardzo przytulnie, a po jakimś czasie nawet gorąco i jakoś tak coraz więcej ludzi! Do późna obiekt tętnił życiem, a potem dał wszystkim w środku zgromadzonym schronienie i spokojną chwile na sen w ten zimowy czas.
?Światło dzienne doszczętnie rozproszyło aureolę przerażenia. W blasku słońca na tle (...)? białego lasu obiekt wydawał się mały ale solidny. Rano mieliśmy zjeść śniadanie,spakować się i ruszyć dalej... Okazało się, że jednak grafik nie był aż tak napięty jak nam się wydawało i trochę dłużej skorzystaliśmy z gościnności gospodarzy. Ja jestem skłonna raczej powiedzieć, że ten mały piecyk miał jakieś magiczne właściwości, że nie dało mu się oprzeć :) Chociaż byliśmy w jednym miejscu to i tak nie zabrakło atrakcji, min. wywiązała się mała bitwa ? prawie jakbyśmy chcieli odbić bunkier http://youtu.be/jQx7cUmHZoU :)
Wszystko co dobre kiedyś, się kończy i My też musieliśmy ruszyć dalej w drodze. Z ciężkim sercem opuszczamy Dąbrowiecką Górę. Frau, Domel. Jacku, Chomik, Hubert i innym zbunkrowanym z okolic Wawy jeszcze raz wielkie dzięki. jak dobrze widzieć było znowu wasze facjaty :) Jedziemy teraz w kierunku Tomaszowa Mazowieckiego, dziś odwiedzimy schrony kolejowe w Konewce i Jeleniu. Przy Konewce czeka na nas 2 zagubione owieczki Koza i Abrams :) Wspólnie zwiedzamy schron oraz jego zaplecze. We wnętrzu znajduje się dodatkowo ekspozycja militarna, pojazdy oraz makieta schronu którą kiedyś Abrams z kolegą zrobili. Konewka jest prosta i ma 380 metrów długości. Jeleń jest podobnie zbudowany, ale nieco krótszy ? 355 metrów, nie jest prosty lecz ma kształt lekkiego łuku. To ostatni punkt programu tego wypadu, teraz każdy z nas przejedzie białe pustynie pokona lodowe góry i odnajdzie w nich ukrytą drogę do domu...
sister
Międzyrzecz, 2013
Więcej o Skansen Dąbrowiecka Góra:
? http://pl.wikipedia.org/wiki/D%C4%85browiecka_G%C3%B3ra
? http://www.facebook.com/pages/D%C4%85browiecka-G%C3%B3ra-Przedmo%C5%9Bcie-Warszawa-Bunkry/117075481680933?ref=ts&fref=ts
(w tekście wykorzystano cytaty z Gromko O., ?Zawód: Wiedźma?)