Restauracja Wrzos w W. miejsce owiane tajemnicą i licznymi opowieściami. W 2002 roku w części mieszkalnej dwaj właściciele lokalu zostali zamordowani siekierą przez byłych ochroniarzy. Wszystko stało się na oczach 5 letniej córki jednego z właścicieli. Oprawcy chcieli zabić, również 19-letnia barmankę jednak ta zdążyła uciec i zaalarmować sąsiadów. Po tych wydarzeniach budynek przez wiele lat stał pusty, a wokół niego zaczęły narastać najróżniejsze historie. Okoliczni mieszkańcy zaczęli opowiadać że budynek jest nawiedzony. Dodatkowo wszystko podsyciło nagłe zniknięcie nowego właściciela, który porzucił rozpoczęty remont i więcej się na miejscu nie pojawił. Od tego czasu Wrzos niszczeje a dostać się do niego nie jest łatwo. Cały plac jest mocno zarośnięty a bliskość mieszkańców wsi nie daje komfortu wejścia. Sami weszliśmy przez małe, wysoko umieszczone okienko strasznie się przy tym brudząc. Po dostaniu się do środka widać początki remontu który zaczął nowy właściciel, jednak widać też jak szybko porzucił prace. Względny porządek, który tam zastaliśmy utwierdził nas w przekonaniu, że nikt tam sie dawno nie pojawiał. Zejście do piwnic z góry było niemożliwe gdyż schody dosłownie nie istnialy. Piwnice do których zapuściliśmy się podczas drugiej z wypraw w to miejsce, wydawały się nieodwiedzane od czasu samego morderstwa. Przy pierwszej wizycie gdy tylko jedno z nas przekroczyło ich próg w całej miejscowości zaczęły wyć syreny pożarowe. Znając historie miejsca przestraszyliśmy się i odjechaliśmy. Za drugim razem jednak zwiedziliśmy już całość. Na dole znaleźliśmy skrzynki z butelkami głównie po wódce, oranżadzie i pepsi z czasów świetności tego miejsca. Stały tam tez łóżka i wiele innych rzeczy. Ta wyprawa nie była jednak do końca pomyślnie zakończona, bo w drodze powrotnej wyskoczył nam przed maskę samochodu dzik. Pozostaje tylko pytanie czy te dwa wydarzenia miały powiązanie z historią miejsca czy był to zwykły przypadek?
Mariusz Filim - OPOD Bielsk Podlaski