Ocena użytkowników: / 91
SłabyŚwietny 

Urbexujemy już razem jakiś czas stąd w mojej głowie zrodził się pomysł by pokazać kilka mscówek, które ja, Kret i Mrówa mieliśmy okazję wizytować. W końcu ostatnio hobby te jest modne, relacje trafiają nawet do publicznej tv. Oczywiście dla ludzi ze środowiska to katastrofa i debilizm. Ja również jestem tego zdania, z wiadomych powodów - późniejszych konsekwencji. Na szczęście środowisko jest dosyć hermetyczne stąd wartościowe lokalizacje są utrzymywane w tajemnicy a same zdjęcia upubliczniane na fun page'ach niewiele powiedzą niezorientowanym.

Sama relacja oprócz relacyjnego ma mieć też zabawny wydźwięk, po to by pokazać niektórym że sport ten nie potrzebuje spiny oraz korzyści materialnych. Można pójść w gołe ściany i również dobrze się bawić! Tak więc zapraszam na podróż po trzech letnich miesiącach ;)

 

To była niedziela, 26 maj, nasz dziewiczy rejs. Padło na qrwidołek zwany Cindy.

Ale od 2010, kiedy to CBA wpadło tam z kolendą, jedyny ślad miłości jaki tam pozostał to dwaj przytuleni do siebie śpiący żule na qrewskim łożu. Narąbani jak szpaki nie byli w stanie zejść kilku stopni w dół po przebudzeniu.  Eksponowane łoże to te okupowane aktualnie przez żulców.

Eksplorację generalnie zaczynamy od dupy strony: najpierw parter, piętro a na końcu piwnica i zaplecze dyskotekowe. Zdjęcia dodam tylko że wyjątkowo nie przedstawiają stanu z dnia 26 maja, gdy byliśmy tam obaj z Kretem, tylko z jego wcześniejszej wycieczki z dn. 19 maja. Różnicy prawie żadnej no ale dziennikarska rzetelność nakazuje pisanie prawdy ;)

Już na wejściu ukazują się całkiem zdrowe schody drewniane, przez moment nawet powstaje plan ich spożytkowania ale przecież nie mamy transportu. Zostają więc z żulami.

Po wejściu na piętro naszym oczom ukazują się prawdziwe dzieła sztuki. Dziwicie się pewnie, jakie dzieła sztuki mogą być w takim mscu. Ano mogą. Sami oceńcie.

Generalnie każde z pomieszczeń na górze miało w jakiś specyficzny sposób przyozdobione ściany, do tego każde pomieszczenie było całkowicie inaczej urządzone ? taki swoisty 50/50 Blow up Hall, tylko iphone?ów prowadzących do pokoi brakuje. Obie foty powstały w jednym i tym samym pomieszczeniu z wanną z hydromasażem. Ciekawostka, ostatnio czytałem artykuł, podobno wanna do dziś tam stoi. Może dlatego że z tworzywa sztucznego? Największe wrażenie zrobiła na nas chyba jednak sala kominkowa, bo kto w tym ?pałacu? się tego spodziewał??? No ale jest i ostało się nawet do naszych czasów.

Jest to jedyne, z tego co pamiętam, pomieszczenie z balkonem, który doskonale się przydaje na spicie bronxa. Przy wyborze mscówki zawsze zwracamy uwagę by były na obiekcie balkony, no chyba że schodzimy pod ziemię, wtedy pijemy w zapadniach [bull shit] ;) A oto i wyjście na wspomniany balkon.

Barierek oczywiście już nie uświadczysz?

Jeszcze rzut oka na to w jaki sposób przebiegała ewakuacja obiektu. Panie widać buty na potęgę gubiły bo po jednym bucie chyba z dziesięć znaleźliśmy. Ale tak to zwykle jest z kolendą ? niezapowiedziana to trzeba szybko pozorować.

Szybka wycieczka na tyły obiektu, gdzie działał prawdziwy ?night club?. Można było kupić horrendalnie drogiego drina i godzinami wpatrywać się w rurkę [tych oczywiście już nie ma ? wieść niesie że rurki wyszły zaraz za CBA, pimpami, paniami i ich gośćmi?].

Z opowieści wiemy że po wyprowadzce biznesu, kilku sąsiadów w okolicy swoje wieczorne seriale i fakty TVN, oglądało już od tej pory dumnie na TV plazmowych. Ciekawe czy te biedne panie też poprzygarniali czy TV w życiu ważniejsze.

Na koniec pierwszego tripa jeszcze rzuk oka na okna z dyskoteki. Świat tam musiał naprawdę kolorowo wyglądać.

Warto jeszcze nadmienić że ciekawa okazała się piwnica owego obiektu. Znaleźć tam bowiem można faktury VAT-owskie za różnego rodzaju usługi i towary oraz co najdziwniejsze, pełne segregatory umów deweloperskich na sprzedaż nieruchomości. Całkiem jakby ten biznes działał pod przykrywką agencji ale ds. nieruchomości a nie rucho?mości. Zabrawszy więc parę suwenirów, w tym kłębek blond włosów, dwa całkiem dobre lewe buty i pół kilo cebuli(jeszcze była zjadliwa), udaliśmy się na wycenę naszych zdobyczy do nory Kreta. Trzeba się było przygotować na następną wycieczkę, która w przeciwieństwie do tej, nie była już bułką z masłem?

 

13 czerwca powtórnie, ale tym razem już we trzech to znaczy ja, Krecisko i Mrówek zawitaliśmy w odwiedziny do kolegi Piotra na małe oprowadzanko po Forcie III zwanym przez budowniczych Graf Kirchbach od nazwiska pruskiego generała.

Zbudowany w latach 1877 ? 1881 przez armię pruską jest jednym z 18 fortów artyleryjskich wchodzących w skład Twierdzy Poznań i zarazem jednym z 9 fortów typu głównego. Fort aktualnie mieści się na terenie Nowego ZOO. Z ciekawostek warto wspomnieć że na spotkanie stawiłem się pierwszy(nie licząc oprowadzającego) mimo iż to ja zawsze się spóźniam. Kret i Mrówa postanowili rozpiździć do końca ruiny prywatnej wyższej szkoły artystycznej stąd zaczęliśmy bez nich ;] Gdy po niemal godzinie w końcu się zjawili, rozpoczęliśmy zwiedzanie właściwe. Na pierwszy rzut ogarnęliśmy Blokhauz obrony wjazdu, koszary szyjowe i resztę centralnej części Fortu.

Tu widok z kładki wiodącej z dziedzińca wjazdowego do wnętrza Fortu. Interesującym zjawiskiem są tablice kamienne po obu stronach zaraz za bramą główną. Ta po lewej stronie upamiętnia firmę, która budowała Fort natomiast ta po prawej upamiętniająca trzech oficerów z korpusu inżynieryjnego nadzorujących budowę. Jest jeszcze trzecia tablica nad sienią bramową wskazująca lata budowy Fortu.

A oto i wspomniana brama.

Część Fortu nadal jest zajmowana przez ZOO, co sprawia że nie są dostępne do zwiedzania nawet z przepustkami od KGB ;/ Aczkolwiek zgodnie z tradycją w wiele niedostępnych zwykle msc udało się nam wejść z naszym fotoreporterskim okiem. Jedno z takich msc poniżej poziomu gruntu ukazuje fotka poniżej. Te msca są przez nas lubiane najbardziej: ciemne, zimne i chłodne ;)

Do tego ?obrazka? mam szczególny sentyment. Zero ustawki, trzeba przyznać że ktoś ma oko ;) Kolega po prawej to Piotr pełniący rolę gospodarza obiektu dla nas.

Niestety jak widać degradacja obiektu jest mocno posunięta. Nie pamiętam już czy informowano nas dlaczego akurat schody musiały zostać rozbite, ale nie zmienia to faktu że przykro się patrzy na taki kawał roboty, który ktoś niweczy. Kolejna fotografia będzie to dosyć dobrze ukazywała.

Chodzi mi tu przede wszystkim o stropy pomiędzy przyziemiem a piętrem. Zostały celowo zawalone decyzją zarządzających Nowym Zoo. Wszystko po to ponieważ ktoś sobie zamarzył że zrobi z koszar delfinarium(załączona fotka). Ogólnie rzecz ujmując całe Zoo miało się mieścić w Forcie. Oczywiście tak się nigdy nie stało, ale nie przeszkodziło to by zniszczyć zabytek w iście debilnym stylu i zamyśle. Dobrze że aktualnie wszystkimi tymi obiektami na terenie Twierdzy Poznań opiekuje się Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Fortyfikacji. Degradacja się już nie posunie, powiem więcej następuje ciągła restytucja tego zabytku. Przez co ujawniane są co raz to nowe pomieszczenia, elementy wyposażenia, poszerzana jest wiedza na temat obiektu, jego przydatności i historii, powiększane są zbiory ekspozycji stałej umiejscowionej na jego terenie. Jednym słowem, lud robi dobrą robotę.

Mała część tego co można zobaczyć na w/w ekspozycji stałej.

Gdzieś w zakamarkach koszar szyjowych, dostawszy się tam od strony fosy oczom naszym ukazuje się takie oto cacko ? oryginalne malowanie, podobno niemieckie. Póki co przeznaczenie jego nie jest znane, ponieważ pomieszczenia oficerskie były jedną kondygnację wyżej a nic innego nie przychodzi do głowy, ale mimo wszystko robi wrażenie. Takich smaczków jest mase na całym Forcie, włącznie z napisami niemieckimi wyrytymi bądź pisanymi ołówkiem na cegle, które są niejako świadectwem lub relacją tego co się tu działo i kto tu przebywał. Są w różnych mscach stąd niektóre dopiero teraz są odkrywane.

Jak widać zaczynamy się zapuszczać już typowo w suchą fosę, długą na 850m, głęboką na 5,5m i szeroką na 9m. Jak widać u góry zdjęcia, skarpę i przeciwskarpę łączy żelbetowy strop. To sprawka niemiaszków z czasów II w św. kiedy to urządzili tu sobie fabrykę części do samolotów Focke-Wulf. Prawdopodobnie produkowano tu części kadłuba i poszycia samolotu. Na Międzynarodowych Targach Poznańskich do tych samych samolotów produkowano silniki, również nie jest to do końca potwierdzona informacja, ale przecież my takie lubimy :D

Trzeba przyznać że malowniczo to wygląda. Należy tylko uważać na co jakiś czas posadowione w ziemi studzienki kanalizacyjne.

Generalnie wydawało mi się że Helmut krąży wyłącznie po mruczku, ale okazuje się że bywa wszędzie tam gdzie niemiaszki były? albo wszędzie tam gdzie bunkrowcy są.

Gdzieś w koszarach, spotkać można fajny zbiór cegieł z różnych budowli fortecznych i nie tylko, z terenu całej Polski. Z Mrówą stwierdziliśmy że sami przygarnęlibyśmy po takiej cegle, np. RADOJEWO 1838, PRMNTZ, RDGWO czy PSARSKIE cudownie by wyglądały pomiędzy naszymi zdobycznymi suwenirami ;)

Jak widać droga do Podwalni bywa ciężka, ciągle pod górę. Dobrze że wiatru w oczy nie było. Czasami tylko tunelami przemykały jakieś dziwne postacie. Ta poniżej miała nawet coś jakby ?niebardzojeżdżący? rower.

Kret, siedząc na oficerskim klopie, w swoim stylu obmyśla już jakby tu zejść do podziemnej części tego szaletu bo a nóż się tam coś znajdzie czego  nikt inny nie znalazł? Pomocy nikt mu nie chce w tej operacji udzielić.

Na koniec jeszcze smaczek ? słupek forteczny i czas się wybierać do domu, jako że już grubo po zamknięciu Zoo, w sumie coś koło 23:00 :P

 

A już następnego dnia również we trójkę eksplorowaliśmy kamienicę przy jednej z główniejszych ulic Poznania. Kamienica od dawna opuszczona i zamieszkiwana przez dzikich lokatorów, których przy ponownej eksploracji tego budynku nawet spotkaliśmy. Śmieszna sytuacja bo podając się za ?służby prawno-porządkowe państwa? nieźle ich nastraszyliśmy. W konsekwencji na koniec aż mi było ich trochę żal, ale nic, sami takie życie wybrali?

Zaczęliśmy od piętra którym wchodziliśmy, czyli podwyższonego parteru. Generalnie duży różnych pomieszczeń. Widać że mieszkało tu kilka rodzin, bo każde praktycznie urządzone inaczej.

Tak więc mijaliśmy i pokoje dziecięce?

?i salony. W wielu pomieszczeniach były jeszcze piece kaflowe, jak ten na załączonej fotce. Niestety elementami metalowymi tych pieców już dawno się ktoś zaopiekował. Tak samo zresztą jak i instalacją co i elektrycznościową.

Dosyć ciekawa, jak w większości budynków zresztą, była klatka schodowa. Znaleźliśmy tam zachowane jeszcze rzeźby na ścianach. Przykład poniżej

Z tego co pamiętam były takie dwie, po obu stronach wejścia oraz na wprost wpustka pod schodami na górę, jakby na kolejną figurkę, tym razem całą.

W pokojach, a dokładniej na sufitach można znaleźć podobne rzeźby.

Część niestety zniszczona przez wiadomo kogo.

Biednie to wygląda, ale cóż. Widać w Polsce wszystko musi być jednak okamerowane, oalarmowane i ochraniane, by coś zostało. Te rzeźby pochodzą już z wyższego piętra. Było tam też w jednym z pomieszczeń lustro, którego nie omieszkaliśmy użyć ;)

Przedzierając się dalej w górę docieramy do ostatniego piętra. Okazuje się że niedawno całkiem przypadkiem wybuchł tu pożar. Na szczęście skończyło się na jednym mieszkaniu.

Barierki jak widać pewnie się komuś przydały. Co warte uwagi, pod sufitem gipsowe dekoracyjne sztukaterie, które przydało by się zachować.

Kolejna fota to już rewia mody rodem z meliny lumpów/ćpunów, którzy dyskomfort po naszym przejściu mogli odczuwać jeszcze pewnie przez miesiąc. W każdym razie było zabawnie, ale to jeszcze i tak nic w porównaniu do tego co na nas czekało w piwnicy.

Tak na marginesie, za każdym razem sobie zadaję to samo pytanie, kurde ile cegieł poszło na każdą taką kamienicę. Jeżeli by teraz chcieć takie coś zbudować przy cenach 8zł za cegłę, ile funduszy trzeba mieć na własną kamienicę. Dlatego polaki wymyślili suporex?

Dobra mina do złej gry. Właśnie się wdarliśmy do klubu bilardowego Garden Club Pub ? to tak a propos tego suporexu. Właściwie to skorzystaliśmy tylko z otworu, który ktoś wcześniej już wykonał w niecnych celach. Nas zastanawiało co jest za otworem bo widać było wyłącznie kibel. Jak się za chwilę okazało, ?kobiece przeczucie? Kreta nas nie zawiodło. Wpadliśmy z wizytą do dawnego klubu bilardowego etc.

Nawet barman jak widać już na nas czekał. Co prawda zamiast bronxa miał żel do włosów w rękach, ale co tam. Pub był nasz.

Akurat jak tam byliśmy, był telefon od prezesa, pytał jak tam obroty i czy ruch w interesie jest. Niestety trzeba było powiedzieć o tej dziurze w ścianie w kiblu ;/

Jak widać zachowały się jeszcze autografy bywalców wraz z ich fotkami. Niestety nie zdołaliśmy odgadnąć czy to ktoś sławny. Nawet nie było dat. W ogóle zastanawiam się kiedy obiekt został opuszczony, ale wydaje mi się że ładnych parę lat temu bo nie kojarzę mscówki za czasów gdy działała.

Jeszcze ostatni rzut oka, ucha i nogi i zbieramy się do wyjścia.

W między czasie ? nie pamiętam dokładnej daty ? wizytowaliśmy jeszcze jedną zajebistą i o wiele większą od tej, kamienicę. Wejście było totalnie niepewne, stąd brak szkła a co za tym idzie ani jednej foty. Mamy zamiar tam wrócić bo msce cudowne, tak samo jak opuszczony bardzo znany poznański klub naprzeciw, do którego wejście może być równie trudne.

 

23 czerwca w drodze powrotnej z poznańskiej Cytadeli wstąpiliśmy całkiem przypadkiem do , jak na razie najbardziej tajemniczego i niedostępnego miejsca. Z przyczyn oczywistych mscówka nie będzie ujawniona do czasu gdy nie odwiedzę jej powtórnie. Ale już teraz na zachętę trzy zdjęcia z podziemi tego obiektu oraz zapewnienie że pracujemy nad wejściem do całego obiektu, oczywiście za porozumieniem z właścicielami!

Obiekt rzekłbym cudowny, całkowicie zachowany i zabezpieczony. Pełne wyposażenie utrzymywane w stanie gotowości do działania, a niektóre elementy w ciągłej eksploatacji. Co zresztą widać na fotkach. Wejście tam kosztowało nas ?trochę zachodu? i czasu. Ale mam nadzieje że uda się tam wejść na dłużej już niedługo.

Tutaj akurat widoczne ciągi instalacji ciepłowniczej z kotłowni do obiektu, oczywiście wszystko kilka metrów pod ziemią. Sam obiekt potężny, do niedawna zresztą funkcjonujący jako jedno z reprezentatywnych msc Poznania. Dodam tylko że we wnętrzach części naziemnej zachowane praktycznie całe wyposażenie. Miejsce dla nas magiczne, ponieważ praktycznie niedostępne i kompletnie przez nikogo nie odwiedzane ;]

A to dowód że tam byliśmy ;) Zdjęcia na podstawie praw autorskich własnością Kreta i moją! Zresztą wszystkie zawarte w tym artykule wymagają zgody właściciela na rozpowszechnianie.

 

Kolejną mscówą robioną 5 lipca, tym razem również w porozumieniu z Sir Mrówą był Fort IIIA zlokalizowany na terenie dzisiejszej nekropolii na Miłostowie. Obiekt generalnie rzecz biorąc niedostępny, ale jak widać tylko dla większości tego społeczeństwa. Mniejszość nadal eksploruje. Wejście możliwe dzięki Sir Kretowi.

Któreś tam z pomieszczeń na przeciwskarpie jednej z kaponier w czole(były dwie, nie wiem czy to prawa czy lewa).

Msce ukazane na fotografii ukazuje wnętrza tegoż Fortu a dokładniej zejście do poterny pod fosą łączącej kaponierę(prawdopodobnie chodzi o jedną z zewnętrznych w czole) z Fortem. Z obiegowej opinii Kreta wiemy że w poternie tej gdy jeszcze nie było spalarni zwłok, przechowywano tu ciała umrzyków. Na ile to prawda ? nie potwierdzono. Tamtędy też aktualnie biegną rury z paliwem dostarczanym przez ciężarówki na potrzeby palarni zwłok. Jak więc widać wycieczka z dreszczykiem oraz istny survival dla moich ?najków?. :P  Zdjęć mało bo gdzieś jakimś cudem poginęły. Przy następnej okazji spotkania z Mrówą powinno pojawić się ich więcej jako że on może je jeszcze posiadać.

Po wyjściu w końcu na powierzchnię część ekipy pogrzebała w kuble za suwenirami by następnie ?pocałować klamkę? od zaplecza palarnii. Kolejnym etapem jeszcze na szybkiego sam dach palarnii ? niezapomniany dźwięk wydobywający się z kominów i innych instalacji ciągów powietrznych ? i zejście na bardziej cywilizowane tereny. Przed fasadą główna czyli bezpośrednio przy kaponierze w szyi oraz przy wejściu głównym do Zakładu Kremacji Miłostowo obowiązkowo kilka ?sweet foteczek? dostępnych później u co poniektórych na fb i miła pogawędka z ochroną. To od dziadka wiemy że średnio 70kg człowiek potrzebuje godziny a 120kg ok. 2 godzin na spalenie w temperaturze ok. 2000 st. C. A i tak łokcie zostają i są wyrzucane, o czym nie mówi się rodzinie. Od dziadka również wiemy że obecne ustawodawstwo państwowe nie zezwala na zabranie do domu urny z prochami ukochanego dziadka. Shame! Na pytanie jak wytrzymuje w tej robocie odpowiada zdecydowanie ? jak zapada noc, idzie na zaplecze, stawia dwa kielonki, otwiera flache i mówi ? ?no dobra chłopaki, pijemy!?

 

Kolejna wyprawa już dzień później opiewała m.in. czynny jeszcze poligon w Biedrusku oraz parę innych obiektów. Zaczęliśmy od pałacyku w Radojewie należącego niegdyś do rodziny von Treskow, którzy po ?wybawieniu? ziem polskich przez sowietów musieli opuścić to msce co zakończyło ten rozdział historii. Pełna historia pałacu podlinkowana pod artykułem. Pałac kompletnie zamknięty ale i tak zdołaliśmy co nieco uszczknąć.

Jak m.in. ta wypatrzona przeze mnie cegła made in RADOIEWO 1840.

Lub taki tunelik nieznanego przeznaczenia w przeciwskarpie ceglanej jakby to nazwał po fortecznemu. Jedyne wnętrza dostępne w ten czas dla nas. Na uwagę zwraca również ogromny 15 hektarowy park w stylu angielskim, w którym znajduje się również cmentarz rodziny von Treskow. Dziś już oczywiście mocno zaniedbane wszystko (własność wraz z pałacem miasta Poznania).

Tego samego dnia, kolejną atrakcją była znaleziona niegdyś przez Kreta opuszczona chatka, zwana przeze mnie ?chatką rolnika?. W sumie nie wiem czemu, być może dlatego ze leży wśród pól, daleko od jakichkolwiek innych zabudowań. Nie jest znana historia tego msca, ale zapewne jest smutna. W domku tym do dziś leży masę rzeczy po właścicielach, wliczając w to ubrania, meble, zabawki dzieci oraz zajebisty stół z niespodzianką w środku ;]

Kret stosownie się ubrał do meczyku. Jak widać sukienek ci tam pod dostatkiem, od wyboru do koloru.

To już strych, czyli msce gdzie rzeczy osobistych jest najwięcej. Niezliczona ilość osobistych fantów. Ktoś musiał albo w pospiechu się wyprowadzać albo został stamtąd wyprowadzony po zakończeniu swojej doli na tym padole? Czas naglił stąd tylko pół godziny na  zwiedzanie tej lokalizacji i jedziemy już dalej.

Teraz pozostało nam już tylko msce docelowe czyli poligon w Biedrusku oraz przynależące do niego ciekawe zabytki.

Pierwsze na co się natykamy idąc ścieżką czołgową to wrak czołgu T-55(bodajże). Sam poligon, sugerując się wikipedią to teren prawie 7,3 tyś ha. By go stworzyć zlikwidowano kilka okolicznych miejscowości, m.in. Chojnica(o niej jeszcze za chwile), Glinienko, Glinno, Knyszyna, Okalewo, Łagiewniki, Trzuskotowo czy Tworkowo.

Jakoś nie mogłem sobie odmówić takie foty, a jak się później okazało, każdy kto wizytuje te czołgi robi to samo. Shit!

Na terenie wspomnianej już wcześniej nieistniejącej mscowości Chojnica znajdują się ruiny kościoła Ścięcia św Jana Chrzciciela. Kościół ten jak i imitacja zamku wybudowana jeszcze przez Niemców(zdjęcie poniżej) wykorzystano do kręcenia kilku filmów, z których najsłynniejszym było ?Ogniem i mieczem?.

Zachowały się jeszcze obie wieże na które można wejść, jak widać oraz dzwonnica przed kościołem. Niestety na dzwonnice wejść nie można bo usunięto schody na górę.

A oto imitacja zamku.

Poniosło mnie trochę z dyńki.

Ta 105 Na już nigdzie nie wyjedzie. Nawet jak ją Kret popieści?

Tu jeszcze jakiś bliżej nie określony protoplasta naszego dzisiejszego Rosomaka ;)

 

Dnia 8 lipca na totalnym spontanie wbiliśmy się do wypatrzonego przeze mnie schronu przeciwlotniczego, który okazał się światu w momencie gdy zapadła się część parkingu na ulicy Zwierzynieckiej przed samym Bankiem Spółdzielczym. Nie można było tego nie wykorzystać zwłaszcza że lada moment by go zakryli. Na mapach fortecznych m. Poznania schron ten oznaczony jest jako obiekt nr 3498 w numeracji polskiej z roku 1950. I choć obiekt po kilku zaledwie metrach jest zawalony z powodu różnych przekopów instalacyjnych do położonych tam bloków sowieckich sami zobaczcie czy nie było warto to zobaczyć!

Malowanie zapewniam Was że jest oryginalne! Obraz przedstawia msce którym się tam dostaliśmy. Dajmy sobie jeszcze jedną fotę, która przedstawia drugi koniec schronu.

 

Następne msce to swoisty hardcore. Jedno z dwóch hardcore?owych msc, z tym że w tym byliśmy dwukrotnie. To Fort Winiary. A dokładniej rzecz ujmując poterna łącząca pod fosą klatki schodowe na szpicy Rawelinu III. Pierwszy raz jak tam wlazłem, myślałem że już nie wyjdę. Wejście przez zasypaną klatkę schodową schodów rotundowych, 3 metry w dół. Już w połowie brakowało powietrza a do tego gdy naszym oczom ukazał się wreszcie tunel, nagle się okazało że ciśnienie tu jest bardzo niskie. Efekt taki że 10 minut z Kretem zdołaliśmy wytrzymać i musieliśmy stamtąd wypieprzać. Fot z pierwszej wyprawy brak. Stąd wybraliśmy się tam jeszcze raz, we czwórkę. Dwie kobity i my. Jedna z dziewczyn zadeklarowała nawet że wejdzie tam z nami. Warunki były jednak na tyle ciężki że wycofała się już z klatki schodowej. I dobrze bo tam naprawdę jest niebezpiecznie! Oto foty wnętrza.

Widok w stronę przeciwskarpy, czyli drugi koniec korytarza z identyczną klatką schodową ale całkowicie zasypaną i niedostępną. Widoczne na zdjęciu wgłębienia służyły zapewne do osadzania przegród osłonowych przed wybuchami lub chroniących przed dostępem osób niepowołanych.

Fota tej drugiej klatki schodowej. Widać ktoś tam ryje ? po co, nie mam żadnego pojęcia! Dodam że za drugim razem w  pełni przygotowani psychicznie wraz z wiedzą jak należy schodzić było już znacznie lepiej, aczkolwiek 10-15 min max i trzeba się wynosić. Tym bardziej nie rozumiem jak ktoś tam może ryć?!

Dowód na to że tam byliśmy osobiście ;) Dodam że całkowita długość tunelu nie przekracza 15 m. Może nawet w 10 się mieści.

Z innych lokalizacji na Forcie Winiary ? bo przecież tych jest tam od groma ? odwiedziliśmy jeszcze parę ogólnodostępnych podziemi. Część nadal nie była przez nas wizytowana, tak więc do tematu na pewno będziemy wracać. Na razie o tym czego nie widzieliśmy wspominał nie będę.

To już gdzieś pomiędzy rawelinem III i II, o ile się nie mylę to jest to dokładnie Bastion II Leopold.

Miejsce jest na tyle ogólnodostępne że ktoś pokusił się tam nawet o uprawianie seksu ?dowodów masę. :P I znowu warto wspomnieć że i tu ktoś ryje. Ale niech ryje, może jakiegoś ?śpiącego Niemca? odnajdzie.

W identycznym składzie co na Cytadeli, wylądowaliśmy dzień później na sobotniego grilla w Forcie II Stülpnagel. Fort raczej dostępny choć część zaadoptowana na potrzeby jakiejś firmy.

Tylko jedna fota, co by Wam smaku narobić.

 

Na koniec tej relacji krótkie wspomnienie jeszcze o jednej lokalizacji. Tym razem na ogień poszło dawne kasyno oficerskie na Ułańskiej dzięki uprzejmości kolegi z bunkrowca ? ma u mnie browara bo niestety zapomniałem imienia ;/ Krótka wizyta bo to przed robotą więc musiałem się spieszyć. Wierny towarzysz niedoli Kret przyniósł szkło, więc są dowody. Miejsce fajne i chyba należy się cieszyć ze trafiło w ręce jakiejś firmy bo widać pierwsze efekty. Teren został dokładnie uprzątnięty i zapewne niedługo ruszą prace rewitalizacyjne. Co ciekawe w piwnicy znaleźliśmy ewidentnie ślady więzienia. Świadczą o tym odpowiednie drzwi oraz np. instalacje świetlne [żarówki] ukryte we wnękach za kratami. Tak by przetrzymywani tam nie mieli możliwości się do tego dobrać. Kraty w oknach piwnicy to standard.

Tak to mniej więcej wygląda. Wnętrza na parterze i piętrze nie miały jakichś znaczących ciekawostek, po drugie w tym samym czasie trwały właśnie prace porządkowe, więc nie chcieliśmy zbytnio przeszkadzać pracownikom. Za to na poddaszu było już znacznie lepiej.

Ciekawie zaprojektowane i nieźle utrzymane. W momencie gdy tam byliśmy zrywano część stropów ponieważ jak to określił pracownik, projektant chciał zobaczyć ściany i stropy czy nadają się do utrzymania?

Takie chuderlaki jak my jak widać w każdy otwór się wcisną bez problemu.

I to by było na tyle z naszych wycieczek w tym kwartale. Jeśli się komuś spodobało, już za kilka m-cy będzie kolejna porcja wrażeń. Co jakiś czas też wrzuci ktoś z nas na zachętę jakieś foto na fb co byście o nas nie zapomnieli ;)

Enjoy!

 

Foty: w kolejności w znaczącej części Kret, Mrówa, Promo

Tekst: Promo

Linkownia:

http://poznan.naszemiasto.pl/artykul/galeria/1735823,to-byla-ekskluzywna-agencja-towarzyska-zdjecia,id,t.html

http://www.fort3.pl/

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pa%C5%82ac_w_Radojewie

https://plus.google.com/photos/111975341587776296354/albums/5735008708575183521

https://plus.google.com/photos/111975341587776296354/albums/5673847928935733681?sort=1