Ocena użytkowników: / 1
SłabyŚwietny 

PRZEŁAMANIE 2007

Tak wyglądała inscenizacja na WG "Scharnchorst" w/g uczestników czyli naszych przyjaciół z http://www.bastiongrolman.org/1.html

przelamanie

Była mroźna styczniowa noc. Dwóch ludzi w mundurach Wehrmachtu stało przed Panzerwerkiem 717 i podziwiało bezchmurne niebo przytupując od czasu do czasu aby rozgrzać przemarznięte stopy. Nagle zadzwonił telefon - tak już po was idziemy- powiedział podporucznik i odłożył słuchawkę Ruszyli obok milczących, groźnie wyglądających kopuł pancernych w kierunku ,, zębów smoka ''. Marsz utrudniał im silny i porywisty wiatr. Gdy doszli do drogi Kaława - Wysoka w oddali zobaczyli powoli zbliżające się światła. Do niemieckich linii nieuchronnie zbliżał się... autobus pełen żołnierzy Armii Czerwonej. Była sobota, godzina 5 rano, 27 stycznia 2007r.... Krótkie ale serdeczne powitanie z członkami Stowarzyszenia Trójmiejska Grupa Rekonstrukcji Historycznej, rozdzielenie kwater i spać. Wróciliśmy do bunkra wzmocnieni kilkoma żołnierzami Wehrmachtu, którzy przyjechali tym samym autobusem. Snu już wiele nie uświadczyliśmy. O godz.8 rano pobudka, zebranie ludzi i do zadań. Sobota minęła na odprawach, ćwiczeniach, zwiedzaniu rozległych podziemi Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego, chcieliśmy pokazać naszym gościom choć cząstkę tego wspaniałego dzieła sztuki fortyfikacyjnej, w końcu jakby nie było byliśmy tu gospodarzami, następnie nastąpiło rozlokowanie nowoprzybyłych oddziałów... A wieczorem pokaz i wykład kapitana Ogrodniczuka na temat sprzętu i różnych ciekawostek o zbiorach Muzeum Broni Pancernej przy Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu gdzie jest kustoszem oraz wykład na temat Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego i jego roli w Ofensywie Styczniowej poprowadzony przez płk. Lisieckiego, pokazy multimedialne z imprez poszczególnych grup i ogólna integracja międzynarodowa. Międzynarodowa bo w godzinach popołudniowych dotarli do nas koledzy rekonstruktorzy z Czech przywożąc uzbrojenie dla obu stron, które już nazajutrz miały zewrzeć się w okrutnej bitwie...
Niedziela zaczęła się polową mszą świętą dla chętnych i wtajemniczonych. Śniadanie, odprawa, krótka próba, pobieranie broni i na pozycje. Pogoda nam nie sprzyjała. Śnieg, który padał w ciągu kilku ostatnich dni zaczął gwałtownie topnieć zmieniając się w brudną i nieprzyjemną breję. Od rana siąpił deszcz - mimo to publiczność nie zawiodła. Ludzi przybyło o wiele więcej niż można się było spodziewać w tych warunkach. Poszczególne GRH udały się na swoje pozycje wyjściowe, publiczność stanęła na swoich miejscach, więc pora zaczynać. Czas nieubłaganie płynął, godzina 13 która, miała być godziną rozpoczęcia widowiska, minęła i z przyczyn technicznych widowisko się opóźniło jakieś 15 minut. Dalszy przebieg zdarzeń pozostawię do opisania żołnierzowi Wehrmachtu w stopniu Oberschutze - dowódcy sekcji MG34. Na środku drogi w pobliżu ,,zębów smoka'' stał posterunek żandarmerii. Zadaniem mojej sekcji było wspomagać i osłaniać ogniem z KMu stanowisko żandarmów, czuliśmy się w miarę bezpiecznie schowani w betonowych ścianach Ringstanda 58c /Tobruk/ przy drodze Kaława - Wysoka. Amunicyjny opowiadał mi akurat o swej rodzinie. Wtem na posterunku zauważyliśmy jakieś poruszenie, od strony Kaławy pojawił się oddział maruderów wycofujących się ze wschodu. Patrol żandarmów oczywiście zatrzymał ich i powiadomił załogę PanzerWerk 717. Z obiektu w kierunku posterunku udał się oficer SS z obstawą żeby zabrać tych żołnierzy na linię obrony w na przedpolu bunkra, w końcu jak wojna to wojna każdy przyda się do walki. Nagle żandarmi podnieśli alarm. Od strony Kaławy zauważono zbliżających się „Iwanów”. Załoga posterunku żandarmerii, te tyłowe policmajstry, jak zwykle po oddaniu kilku strzałów próbowali się schować i uciekli na pozycje przy moim Tobruk. Czerwoni wdarli się na linię „zębów smoka” które miały zatrzymać na swych betonowych zaporach czołgi i inne pojazdy wroga, chwilowo tam zalegli. Zacząłem gorączkowo przygotowywać się do obrony, przeładowałem mój karabin czekając aż wynurzą się z fosy zapory. Gdy tylko zobaczyłem ich w moich przyrządach celowniczych, rozsypując się w tyralierę, otworzyłem ogień. Żandarmi którzy, zalegli przy Tobruku też zaczeli strzelać. Nagle w połowie drugiej taśmy zacięła mi się broń. Postanowiłem się wycofać do obiektu. Pod osłoną ognia żandarmów biegliśmy w stronę naszego schronienia. W połowie drogi zobaczyłem, że od strony bunkra pojawiło się nasze wsparcie. Drużyna wypadowa zajęła pozycję na linii przedpola, a także wypuściła się do kontrnatarcia. Ja i mój amunicyjny schowaliśmy się w rowie żeby odblokować zacięcie w MG. Zacięcie ustąpiło i zaczęliśmy wspomagać ogniem chłopaków w polu. Udało się.... Hurra....Sowieci się cofnęli. Ale czy na długo..??? Zebraliśmy z pola naszych rannych, całe szczęście że rany były małe i po opatrzeneniu przez naszego sanitariusza koledzy mogli spokojnie dalej walczyć. Nagle od strony południowej gdzie stoi obiekt PzW 716 z naszej grupy warownej ”Schanhorst”, usłyszeliśmy strzały i eksplozje. Okazało się że Czerwonoarmiści nie mogąc się przedrzeć od wschodu, znaleźli dziurę w systemie obrony drugiego bunkra i zaatakowali nasze stanowiska od tej strony. Leutnat kazał nam z powrotem wrócić do Ringstanda żebyśmy osłaniali naszych od strony wschodniej, gdyby Rosjanom przyszło do głowy ponownie zaatakować od strony Kaławy. Pod silnym ogniem nieprzyjaciela zajęliśmy naszą pozycje i czekaliśmy aż Iwany podejdą na odległość dobrą do celnego ognia. Tym razem Rosjanie uderzają wsparci ogniem i pancerzem czołgu T34 oraz moździerzy. Nasza linia obrony załamywała się. Widziałem jak koledzy giną od kul przeciwnika. Na prawej flance Sowieci podciągnieli Maxima. Taśmy amunicji zmienialiśmy jedną po drugiej, próbując nie pozwolić im zając dogodnej pozycji do strzału. Zauważyłem że kilku chłopaków z drużyny niszczycieli czołgów wybiegając naprzeciw stalowego kolosa i próbując zbliżyć się na odległość skutecznego strzału ginie skoszonych ogniem broni maszynowej. Na nasze szczęście sekcja obsługi pancerzownicy Panzerschreck wykazała się przytomnością umysłu. Oddała skuteczny strzał niszcząc czołg. Maszyna staneła w płomieniach. Włazy wieżyczki otworzyły się z impetem. W tej samej chwili kilku naszych chłopaków było już na pancerzu. Wywiązała się krótka ale zażarta walka z załogą, w ruch poszły kolby i granaty. Po kilku sekundach było już po wszystkim. T34 został wyeliminowany z walki na dobre. To jednak nie wiele dało. Sowieci byli coraz bliżej i z każdą chwilą było ich coraz więcej, a nas coraz mniej. Nagle znaleźliśmy się pod ogniem moździerzy. Ściągnąłem amunicyjnego do środka Tobruka, poczuliśmy tylko fale ciepła i huk nad naszymi głowami. Lekko ogłuszeni i mocno wystraszeni wybiegliśmy z naszego stanowiska. Sowieci zbliżali się coraz bardziej do naszej ostatniej linii obrony która, opierała się o drogę Kaława Wysoka i moje zniszczone stanowisko bojowe w Ringstandzie. Niektórzy z naszych poszli do walki wręcz. Kiedy Rosjanie podeszli już tak blisko że można było odczytać bukwy z ich odznaczeń ktoś z naszych krzyknął poddajemy się!!!... Rosjanie nas otoczyli .Niechętnie rzucaliśmy broń i podnosiliśmy ręce do góry. Nasz feldfebel miał chyba jednak inne zdanie wyrwał się i próbował uciec ale daleko nie odbiegł...został skoszony serią z PPsz 41. Teraz nastąpiło najważniejsze... wszyscy "martwi i ranni" powstali z pola i przy aplauzie publiczności, wspólnie już nie jako WH, SS czy Armia Czerwona a koledzy i przyjaciele rekonstruktorzy z różnych grup i państw uścisnęliśmy sobie dłonie i pozowaliśmy do wspólnych pamiątkowych fotografii. Po trudach bezkrwawej /nie licząc kilku zadrapań, oparzeń i huku w głowach od wystrzałów i eksplozji / bitwy, zdaliśmy broń. W pobliskim barze „Kantyna B52” czekał na nas zasłużony posiłek.
Tak wyglądał pokrótce przebieg inscenizacji batalistycznej Przełamanie 2007. Wspaniałej atmosfery która panowała przez 3 dni pobytu tam naszych gości nie mogło zakłócić nawet załamanie pogody które nastąpiło w niedzielę. Bo przecież ani pogoda ani inne przeciwności natury nie przeszkodzą w miłym spędzaniu czasu w tak doborowym towarzystwie. Integracje międzynarodowe i między grupowe spowodowały że w telefonach i notesach uczestników pojawiło się kilka nowych wpisów. W czasie wycieczek w podziemia MRU widzieliśmy błyski zaciekawienia w oczach naszych gości, wiemy że koledzy z STGRH i Dzimi Militarni Team na długo zapamiętają wycieczki i marsze góra dół, dół góra, przepraszamy ale ktoś zapomniał uruchomić windę :D. Szkoda że nie mogliśmy pokazać systemu MRU kolegom z GRH „Rhein” jako że z powodów odległości i natłoku obowiązków mogli pojawić się dopiero w niedzielę. Z tego miejsca chcielibyśmy w imieniu GRH 3 Bastion Grolman podziękować za przyczynienie się do sukcesu tej inscenizacji wszystkim Grupom Rekonstrukcji Historycznej, osobom i instytucjom:
  • DOWÓDCY WOJSK LĄDOWYCH za objęcie patronatem honorowym tego widowiska
  • Stowarzyszeniu Trójmiejska Grupa Rekonstrukcji Historycznych, Dzimi Militarni Team z Trójmiasta oraz Związkowi Byłych Żołnierzy Zawodowych oddział Gorzów Wlkp. że na Was zawsze możemy liczyć.
  • GH Wolsztyn - nigdy nas nie zawiedli.
  • Panu kustoszowi kapt. Ogrodniczukowi oraz załodze pancernych z Muzeum Broni Pancernej przy Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu za wykłady i "pancernego potwora" T 34/85, jako ciekawostkę podam iż jest to najstarsza wojenna wersja tego wozu jeżdząca w Polsce.

    Grupom czeskim które mimo wielu kilometrów, przeciwności pogodowych i granic przybyły na tą imprezę a także umożliwiły przywiezionym sprzętem odtworzenie realizmu walk.
  • "KPV Armus" Chomutov
  • "KHV Ćs.udernici"
  • "KHV Vychodni."

    Przybyłym z centralnej Polski nie bacząc na warunki atmosferyczne kolegom z
  • Grupy Rekonstrukcji Historycznej "Rhein" /wspaniała scena "wyczyszczenia"" czołgu/
  • Panu Sławkowi Cisowskiemu z Klubu Kolekcjonerów Policyjnych za ułatwienie nam kontaktów z grupami czeskimi i nieocenioną pomoc przy załatwianiu formalości związanych ich przyjazdem i przewozem broni.
  • Firmie FHU „Robert” za oprawę pirotechniczną
  • Miastu i Gminie Międzyrzecz
  • Międzyrzeckiemu Ośrodkowi Sportu i Wypoczynku
  • 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej z Międzyrzecza za transport oraz parking dla T 34, a także za wspomożenie swoimi żołnierzami tej imprezy
  • Kole Gospodyń Wiejskich z Pniewa za wspaniałe ugoszczenie nas i nakarmienie naszych pustych żołądków wspaniałą strawą.
  • Panu płk. Andrzejowi Lisieckiemu za wykłady o roli MRU w ofensywie styczniowej
  • Koledze Makaronowi z portalu Bunkrowiec.com za oprowadzenie grup czeskich po systemie MRU
  • Załodze Podziemnej Trasy Turystycznej „Pniewo PzW 717” za współorganizację i wiele innych spraw.
  • Kolegom z naszej GRH przybyłym z różnych stron Polski za ciężki wysiłek przy organizacji tego widowiska
  • Naszym rodzinom za wyrozumiałość.
  • Wszystkim osobom i instytucjom które przyczyniły się do realizacji tego projektu a które nie zostały wymienione, z powodów moich braków w pamięci. Na tym ta długa lista została zakończona.

    Tekst: Michał „mały” Matuszewski, Maciej „goral” Góralski, GRH 3 Bastion Grolman